Spinning jest fascynującą metodą połowu, pochłaniającą bez reszty wielu wędkarzy. Przeważnie uważany jest za nowoczesną metodę połowu wymyśloną stosunkowo niedawno, bo gdzieś w połowie ubiegłego stulecia. Wielu nie zdaje sobie sprawy jak naprawdę jest to stara metoda połowu. Wykopaliska pokazują nader jednoznacznie i wymownie, że spinning był znany od wielu stuleci i wcale nie jest młodszy od spławikówki. Prawdą jest jedynie to, że w ostatnim półwieczu spinning doznał niebywałego rozwoju w skutek przede wszystkim dynamicznego postępu w produkcji sprzętu i przynęt. Wielu uważa, że spinning jest prostą metodą nie wymagającą dużo nakładów finansowych, bo wystarczy jedno wędzisko i nie potrzeba całej oprawy sprzętowej typu statywy, podpórki, sygnalizatory, fotele i wiele innych sprzętów tak niezbędnych w innych metodach połowu. Nie potrzebne stają się zanęty, bo łowimy nie w jednym miejscu, a ciągle przemieszczając się i penetrując przynętą różne partie i rejony wód. Czy tak jest naprawdę do końca? Po części tak, ale też i nie jest prawdą, że jest to metoda nie wymagająca swych nakładów, choć ich koncentracja przebiega nieco inaczej. Najczęściej padającym pytaniem adeptów spinningu to, jakie wędzisko zakupić by było uniwersalne, by można było nim wędkować aktywnie wieloma przynętami i polować na różne gatunki ryb. Wynika to ni mnie ni więcej, a z przekonania, że wystarczy jakaś jedna wspaniała wędka i już w zasadzie mamy sprzęt do spinningu. Nic bardziej mylnego. Nawet trzy i cztery kije nie wystarczą by w pełni uprawiać połowy tą metodą. I nie wynika to tylko z rozbudowy technik spinningowania, czy też z jakiegoś snobizmu spinningisty. To faktyczna potrzeba biorąca swe uwarunkowanie z wielu aspektów tej metody, gdyż powstało wiele technik prowadzenia i tworzenia zestawów. Dziś nie wystarczy zaopatrzyć się w parę blach o różnym kształcie, aby spinningować. Dzisiejsze przynęty to cały różnoraki arsenał „biżuterii” wędkarskiej zbudowany z wielu materiałów o różnej budowie i różnych kształtach, do których będą potrzebne niekiedy całkiem diametralnie różniące się swą budową, uzbrojeniem i parametrami pracy wędziska, a co za tym idzie potrzebne będą różne kołowrotki i linki. Przecież nie użyjemy wędziska do paproszenia takiego samego, jak do spinningowania ciężkimi wahadłówkami, ale też inne będzie nasze wędzisko do spinningowania nawet tymi samymi maleńkimi przynętami z małej łódeczki na jeziorze, a inne do połowów z brzegu, przy zarośniętym trzcinami przybrzeżnym rejonie umożliwiającym nam rzucanie w lukach między roślinnością sięgającą czubka głowy, brodząc w wodzie w woderach. Czym innym będzie finezyjny połów patelniowych okonków, a czy innym zupełnie polowanie na dwucyfrowe szczupaki. Tak, więc już na pierwszy rzut oka można szybko się zorientować o potrzebie wielorakiego sprzętu, by wszechstronnie uprawiać wędkarstwo spinningowe. Niektórzy z wędkujących tą metodą posiadają po kilka kijaszków do każdej techniki w swym podstawowym arsenale. Różnice są duże i na tyle poważne, że z całym swym przekonaniem wszystkim początkującym spinningistom doradzam zakup co najmniej kilku wędek nawet jeśli nastawiają się na jeden li tylko gatunek drapieżników. Zastanówmy się więc jakich wędzisk będziemy potrzebowali do różnych technik i sposobów połowu spinningiem. Zacznijmy na początku od cech wspólnych dla wszystkich spinningów, na które należy zwrócić przy zakupie wędzisk. Pewne wady, eliminują wędzisko już przy pierwszym kontakcie w sklepie i żeby było nie wiem z czego wykonane i nie wiem jak uzbrojone należy je odłożyć i nie zawracać nim sobie głowy. Pierwsze na co daje się zwrócić uwagę po wzięciu wędziska do ręki to jak ono leży w dłoni. Jeśli sprawia wrażenie ciężkiego, nieporęcznego, to od razu odkładamy go na ladę z powrotem. Będzie nam dokuczać i przeszkadzać, a nie stanowić porządnego narzędzia naszych działań. Będzie jak ta kula u nogi tylko, że obciągająca rękę i poważnie męcząca dłoń. Podobne zjawisko będzie wywoływać wędzisko które leci na mordę, czyli szczytówka leci w dół i przegina dłoń w nadgarstku. Takie wędzisko nie nadaje się absolutnie bez względu na wszystko inne. Następnym sprawdzianem kupowanego wędziska będą wymachy. Bierzemy wędzisko przed siebie i krótkimi, energicznymi wymachami możemy ocenić jak się zachowuje. Dobry spinning będzie szybki, będzie miał szybkie gaszenie akcji, i będzie uginał się w szczytowej części nie głębiej jak do jednej trzeciej długości licząc od topu. Będzie sprawiał uczucie wciętości. To niezmiernie ważna cecha wędziska nie tylko spinningowego, ale właśnie do tej metody jest to bezwzględnie konieczne. Wszelkie lejące się wolne baty o parabolicznym ugięciu można sobie włożyć w przysłowiowe buty. Najlepszymi wędziskami będą wędziska progresywne, ale to już marzenie, nieosiągalne również dla wielu producentów i to nie koniecznie tylko tych z niższej półki. Aby się dokładnie przekonać czy nasz kij nie ma zbyt głębokiego ugięcia, można wprawić go w ruch sinusoidalny ciągłymi wymachami góra dół przed sobą. W miejscu gdzie wędzisko będzie tworzyło sinusoidy po obu stronach osi wędziska na oko przeprowadzamy cięciwę w miejscu najwyższego odchylenia. Ta cięciwa musi tak podzielić długość wędziska, że od topu nie może to być większa cześć długości całego wędziska niż 2/5 całości. Jeżeli się zbliża do połowy, albo co gorsza przechodzi za nią, to dyskwalifikuje ten fakt wędzisko całkowicie. Kolejnym sprawdzianem będzie wygląd ugięcia i do tego przydatny będzie nam na pewno kolega. Najpierw trzymając za szczytową przelotkę dogina nam kolega wędzisko i patrzymy czy blank wygina się równomiernie tworząc krzywą wykreśloną niczym przy kreślarskim krzywiku. To samo powtarzamy ale z przełożoną żyłką przez przelotki. Jeśli wygina się prawidłowo według wcześniejszego opisu to jest ok. Natomiast jeśli zobaczymy jakiekolwiek załamanie nierównomierność w ugięciu, to dajmy sobie spokój z tym wędziskiem, bo na pewno ma wady w rozmieszczeniu przelotek, albo co gorsza, wadę materiałową lub w budowie blanku. Następnie, a właściwie chyba pierwszą sprawą jaką trzeba było sprawdzić, to czy blanki są równe, proste. Nie może być w tym względzie żadnej tolerancji. Sprawdzamy również jakość przelotek ich mocowanie i polakierowanie wędki. Nie może być na lakierze żadnych pryszczy, pęknięć, zacieków i tym podobnych uchybień. Uchwyt kołowrotka musi być mocny stabilny, a rękojeść oprawiona korkiem portugalskim. Na koniec uwag ogólnych należy wspomnieć, iż które jak które, ale wędzisko do spinningu winno przenosić z linki na rękę wszelkie trącenia przynęty, a nawet drgania wywoływane pracą przynęty. No tak tylko jak tego dokonać. Z reguły o takich walorach przekonujemy się już nad wodą, a można jednak wcześniej. Do niedawna jedynym z możliwych wydawało mi się sprawdzenie tego w dość prosty sposób ale jednak okazuje się niewystarczający. Wystarczyło trzymać wędzisko, a druga osoba pstrykała palcami w szczytówkę wędziska. Jeśli się przenosiło to na rękojeść i dało wyczuć w ręku, to uznawałem za test udany. Ale dość niedawno pokazano mi zdecydowanie lepszą metodę i znacznie skuteczniejszą tego sprawdzianu. Otóż druga osoba przystawia szczytówkę do grdyki i przytrzymuje ją doń palcem za szczytową przelotkę. Gdy artykułuje dźwięki drgania grdyki muszą się przenosić na rękojeść. Im bardziej jest to odczuwalne, tym kij będzie bardziej wrażliwy na przenoszenie wszelkich drgań wywołanych pod wodą w trakcie łowienia. To ważna cecha, bo dobrym wędziskiem będziemy odbierać najdelikatniejsze brania i właściwie każde trącenie przynęty o dno, zaczep, rośliny itd. Bardzo często padają wypowiedzi „doradców” - kup sobie sraksona, ja na niego łowię, ciągnę ładne ryby i nie narzekam, więc po co przepłacać. Takie wypowiedzi doprowadzają mnie do białej gorączki. Spinning jest metodą, w której każda zaleta wędziska ma swoje uzasadnienie i jest potrzebna. Nie da się przecenić dobrego wędziska, a o przydatności jego walorów przekonamy się szybko na łowisku. Przekonywującym sprawdzianem tego o czym mówię i co chcę przekazać, możne być sytuacja, gdy po łowieniu wędką typu sraxon weźmiemy do reki i choć przez chwilę porzucamy dobrej jakości wędziskiem z odpowiednio wysokiej półki. Rozumiem całkowicie ludzi, którzy mówią wprost - nie stać mnie na ten luksus więc łowię tym co mam i muszę się tym zadowolić. Ok, rozumiem i mogę najwyżej współczuć, ale jeśli może ktoś pogrymasić i wydać trochę zeta na coś dobrego, to warto i z całym przekonaniem twierdzę, że nie przepłaci. To nie jest wcale snobizm. Różnica między dobrej jakości wędziskiem, a sraxonem będzie taka, jak między piękną, powabną kobietą, a babą jagą z piekła rodem i na dodatek w podeszłym wieku. Nie muszę mówić, z którą będzie przyjemniej... obcować. Teraz dalej zajmiemy się już poszczególnymi wędziskami do konkretniejszych przynęt i połowów. Mówię o tym tak obszernie gdyż uważam to za niezmiernie ważne. Dobrze dopasowane wędzisko, kołowrotek i linka, to połowa sukcesu. Zacznę od najdelikatniejszych by dojść do najgrubszego kalibru spinningów używanych na jeziorze. Ale zanim przejdę do nich wspomnę jeszcze o jednej sprawie. Praktyczny ciężar wyrzutu. To wbrew mniemaniu nie jest ten sam, który widnieje na blanku i jest podawany przez producentów. Aby swobodnie i celnie rzucać nie powinno się przekraczać połowy podanego ciężaru wyrzutowego jako maksymalnego. Czyli jeżeli wędzisko jest przeznaczone do 30g, to nie powinno się rzucać cięższymi przynętami jak 15g. Wówczas można korzystać dynamikę wędziska w max. stopniu. Może się ktoś ze mną nie zgadzać, ale ta rada wynika z wieloletniego doświadczenia. I druga ważna sprawa. Oprócz ciężaru wyrzutu musimy zwrócić na giętkość szczytówki. W trakcie prowadzenia przynęty szczytówka nie może się wyginać głęboko, bo nie będzie pokazywać brań i pracy przynęty. Dobrze dobranego wędziska do średnich gumek, nie można użyć go do nawet małej wielkości Risto Rapa, bo opór tego woblera, będzie nam całkowicie doginał szczytówkę tego wędziska. A ciężar obu przynęt będzie podobny. Najlżejszym wędziskiem będzie tu wędzisko do połowów paprochami z miniaturowymi główkami. Co znaczą te miniaturowe główki? No powiedzmy takie od poniżej 1g, a nie przekraczające 2g. Będą to na pewno delikatne wędziska węglowe zoom wklejkowe (wklejona szczytówka z pełnego włókna szklanego lub grafitowego), o ciężarze wyrzutu poniżej lub do 10g. Do połowu z łodzi będzie to wędzisko długości 2,20÷2,40 z rękojeścią typu nadgarstkowego, czyli z krótkim dolnikiem umożliwiając nam pracę nadgarstkiem bez potrzeby pracy całym ramieniem. Cały hol ryby również odbywa się bez podpierania dolnika na przedramieniu. Natomiast wędzisko do tego rodzaju połowów ale z lądu bądź brodząc wśród trzcinowiska powinno być dłuższe nawet liczące 3m i dłuższe. Tu rękojeść może być dłuższa przystosowana nawet do dwuręcznych rzutów. Należy ją jednak tak dopasować, by nie utrudniała wędkowania zawadzając o kurtkę. Długość wędziska dopasowujemy jednak do własnych potrzeb, bo należy zauważyć, że przyjdzie nam potem podebrać rybę, im dłuższe wędzisko tym trudniej to wykonać. Trzeba więc brać pod uwagę zarówno łatwość prowadzenia przynęty wśród zarośli jak i w podebraniu ryb. Kołowrotek w tym wypadku stosujemy mały - do połowu z łodzi o pojemności żyłki 150 do 200m od 0,12 do 0,14, a z lądu 0,14 do 0,16. Kołowrotek winien mieć przełożenie co najmniej 5,0:1. Praca kołowrotka musi być płynna, bez żadnych luzów stuków itp. Nawijanie nienaganne i bardzo precyzyjnie pracujący hamulec. Takimi wędziskami będziemy mogli łowić nie tylko na małe gumowe przynęty, ale również maleńkimi wirówkami wielkości „00” i „0”. Kolejne wędzisko będzie o podobnej konstrukcji lecz o większym nieco ciężarze wyrzutu w granicach do 18g. Przyda się do łowienia na gumki z lekkimi powiedzmy do 3,5g główkami, ale także do pchełek czyli miniaturowych woblerów jak również błystek wielkości „1”do „2”. Tu do większych z wymienionych przynęt może je również zastąpić lub równolegle być w posiadaniu wędzisko do 15g nie będące wklejką i zdecydowanie sztywniejsze. Długości jak poprzednio. Właściwie te wędziska będą się wzajemnie uzupełniać. Osobiście takim rzucam już wirówkami o rozmiarach nawet „3” i siedmiocentymetrowymi woblerami, które stawiają mały opór w wodzie. Kołowrotki nadal podobne, choć tu już używam żyłek w przedziale 0,14 do 0,16. W końcu doszliśmy do wędzisk o ciężarze wyrzutu około 30g doskonale nada się do połowu mniejszych szczupaków i sandaczy, ale przy użyciu stosunkowo jeszcze małych przynęt gumowych o wielkości do około 9cm i główkami do 5, 6g. Można już takim wędziskiem jeśli jest odpowiedniej sztywności łowić również obrotówkami sporymi a również woblerami stawiającymi nieco oporu w wodzie. Kołowrotek stosuję tu nieco większy niż poprzednio, mogący pomieścić 200m żyłki 0,16 do 0,18. W tym wypadku przełożenie kołowrotka powinno się już znacznie zmniejszyć i zawierać między 4,2:1, a 4,5:1. Takie wędzisko może być zastąpione nawet wędziskiem do 50g jeśli się spodziewamy paru kilo na haku, ale delikatniejszymi, byśmy mogli czuć pracę przynęty. Ja to się nie pomyliłem i określiłem moc wyrzutu prawidłowo. Rozpiętość produkcji wędzisk na rynku jest dosyć spora i takie porównania łatwo znaleźć. Również z lądu będzie przydatniejszym. Tyle że z lądu użyjemy dłuższych wędzisk niż na łodzi. Na łodzi spokojnie max. długością będzie 2,40m. Kolejnym wędziskiem będzie już sztywniejsze o ciężarze wyrzutu do 50g. Posłuży nam do łowienia średniej wielkości woblerami stawiającymi duży opór w wodzie jak Shad Rapy, DT, Risto rapy, a także dużymi gumami i w średnimi wahadłami. Zastosujemy tu kołowrotki o przełożeniu nie przekraczającym 4,0:1 i żyłki od 0,18 do 0,22, a gdy się spodziewamy większych szt. Spokojnie nawet 0,25. Najcięższym wędziskiem będzie wędzisko o ciężarze wyrzutu do 80g, służące do posługiwania się dużymi wahadłami i dużymi ciężkimi woblerami, lub dociążanymi zestawami spinningowymi. Z reguły są to krótsze wędziska nie przekraczające 2,20m i dwuręczne. Za długie wędzisko tej mocy byłoby za ciężkie i szybko by nas osłabiło. Tu użyjemy sporego już kołowrotka i żyłek 0,25 do 0,28 pojemność szpuli 200m takiej żyłki jest obowiązkowa. Wędzisko to posłuży do połowów na większych głębokościach i zmierzenia się z naprawdę każdym jeziorowym przeciwnikiem. Osobne wędzisko jak sądzę będzie potrzebne do jerkowania. Jest nieco dłuższe niż w normalnym spinningu od 2,50 do 2,70m i sztywniejsze by umożliwiało wykonanie szarpnięć i podrygów przynętą bez machania wędziskiem hen za siebie. W moi przypadku taką rolę pełni sztywniejsze wędzisko do 50g wyrzutu, ale nie łowię zbyt dużymi woblerami. Każdorazowo przy spinningowaniu używam przyponów wolframowych i to dosyć długich. Nigdy nie wiadomo czy polując na okonia lub sandacza nie uderzy na szczupak. Takie historie są na jeziorach częstym zjawiskiem, śmiem twierdzić, że znacznie częstszym niż w rzekach. Kolejną sprawą na którą chcę zwrócić uwagę to konieczność posiadania przy sobie rozwieracza paszczy i wyhaczacza. Pamiętajmy jednak, że konstrukcja rozwieracza nie może okaleczać rybich pysków. Musi zapewniać stabilne osadzenie się w paszczy, ale nie może się wbijać w tkankę ryb. Najlepiej mieć dwa komplety takich przyborów - na małe i duże ryby. Również do posiadania mat dla układania ryb gorąco namawiam. Unikniemy wówczas niepotrzebnych okaleczeń zwierząt. Poczynione tu uwagi o sprzęcie spinningowych są niejako tylko podstawowymi i wynikającymi z moich doświadczeń. Napewno jeszcze wiele można by w tym miejscu dodać, ale chodziło mi o nakreślenie jakiechś podstawowych informacji w tym temacie. |